sobota, 30 lipca 2016

I nie żałuj nikogo...

Czyli jaka jestem? Jestem pogubiona.
Photo from weheartit.com
Chciałabym być szczęśliwa, ale uporczywie staję sobie na drodze do szczęścia. Wszystko analizuję, wymyślam scenariusze i zawsze, zawsze jestem przygotowana na najgorsze.
W chwilach kiedy przychodzi coś dobrego, panikuję. Czuje się jakby mi grunt spod nóg spierdolił. Jak to się dzieje? U mnie? Dobrze? HA. Zaraz na pewno coś się zepsuję. I tak się dzieję, naprawdę. Myślę tak długo o problemach, że co z tego, że tutaj mi tęcza zaświeciła skoro kilka miesięcy temu zdarzyło się to i owo, co zdecydowanie nie pozwala mi się w pełni cieszyć.
Poznajcie Kasie.
Kasia jest po trzydziestce. Uroda... No cóż, nie sądzę, żeby którakolwiek z nas powiedziała "kurdę, chciałabym być jak ona". Kasia jest po rozwodzie z facetem o kilkanaście raz starszym. Kasia mieszka z dwoma kotami. Kasia miała swoją dobrze prosperującą firmę, która upadła w momencie upadku jej małżeństwa.
Poznałam Kasie kiedy przyszła do mnie do pracy. Warto dodać, że to praca znacznie nie dorównująca jej kwalifikacjom. To jest praca do przetrwania dla studentów, czyli dla mnie. Skrzydeł nikt tam nie rozwinie, a tytuł kierownika nie robi na nikim żadnego wrażenia. Okej, wiecie już mniej więcej co to za praca?
Wracając. Kasia przyszła tam, bo się jej kolokwialnie mówiąc, pod dupą paliło. Pieniądze się kończyły, telefon od potencjalnych pracodawców milczał, a koty trzeba przecież karmić.
Na początku jej nie lubiłam. Ignorowałam ją w sumie, zdawkowe rozmowy o niczym to było jedyne na co mnie stać. Wiecie co mnie wkurzało?
To, że ona zawsze jest uśmiechnięta. Sprzedaje te kawy jakby sprzedawała produkt za kilka tysięcy i czekała ją za to premia. Uwijała się jak mała mrówka, układała, przestawiała, ozdabiala. Jak nie było ruchu to ona sobie ten ruch stwarzała. Przy tym zawsze miła, nigdy nie odpysknęła, nie poskarżyła się.
Któregoś ranka, piłam kawę i modliłam się aby nikt nic do mnie nie mówił. Tymczasem ona, zagadnęła najgłupszym tekstem w świecie "no hej, co masz taką minę?". To dla mnie zawsze element zapalny. Coś tam mruknęłam od niechcenia i zatopiłam nos w telefonie, oglądając te same zdjęcia, tych samych lasek na instagramie i przeklinając, że ja nigdy taka nie będę.
Wtedy podnoszę głowę i widzę ją. Ubraną średnie. Nie, nie chodzi, że biednie. Po prostu dobór jej garderoby pozostawał wiele do życzenia. Z twarzy... No kurdę, naprawdę. Chciałabym być miła i w ogóle, ale no naprawdę mocno średnia. Uśmiecha się. Uśmiecha się cały czas jak obłąkana. W końcu do niej warczę, że za to co ona taka szczęśliwa i wtedy popatrzyła na mnie z miną zbitego szczeniaka i powiedziała mi coś co dało mi do myślenia w ten sposób, że aż opisuje to tutaj:
A jaka mam być? Pozytywne nastawienie przyciąga pozytywne zdarzenia. Siedzisz tutaj ze skwaszoną miną, więc sama sobie kreujesz każdy problem w swoim życiu. Nie lubisz tej pracy? Wyobraź sobie swoją wymarzoną posadę, nie mów, że chcesz, zdobądź ją. Nie snuj marzeń, stawiaj sobie cele. Zastąp słowo "chcę", słowem "będę". I nie żałuj nikogo. Każdy ma dokładnie to co sobie wybrał, teraz albo kiedyś. Każdy odrabia swoją karmę, a Ty nie przeciągaj jej na siebie za bardzo ingerując w życie innych.
Siedziałam tam jak młody pelikan z rozdziawionym ryjem. Wtedy po raz pierwszy rozmawiałyśmy. Tym razem nie tylko ona mówiła, a ja przytakiwałam na odpierdol się, tylko opowiadałam. Mówiłam jej takie rzeczy, które były moimi wewnętrznymi przemyśleniami, a ona kiwała głową z tym swoim uśmieszkiem, który nie był już tak kretyński jak wcześniej. Zazdrościłam jej. Okazało się, że była na tyle silna, aby odejść od męża, który ją okłamywał. Była na tyle silna, aby zamknąć firmę. Była na tyle silne, aby cofnąć się kilka kroków i zacząć od zera. Zaczęła od zera, ale ten powrót potrzebny był jej. Uwolniła się od toksycznej relacji.
A potem? Potem powiedziała, że za miesiąc się zwalnia i wyjeżdża na Teneryfe zacząć nowe życie.
A ja? Wielka Pani Kierowniczka, poczułam się mała. Tak, jestem tym człowiekiem, który uwielbia narzekać, który odnajduje się w złych rzeczach, dobrych niekoniecznie. Jestem tą osobą, która zawsze widzi szklankę do połowy pustą. ZAWSZE. Przy tym odrabiam karmę wszystkich naokoło, bo tak chcę uciec przed swoim niechcianym Ja, że interesuję się innymi. Dużo za dużo.
Moje postanowienie? Kreować swoją przyszłość dobrze. Myśleć dobrze.
A jakie jest Twoje?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz