środa, 27 stycznia 2016

O początku, kolejnym...

Na pewno znacie ten etap w swoim życiu, kiedy jedna sprawy zaczynają się układać, a drugie walą na łeb, na szyje.
Właśnie taki etap mam dzisiaj.
Mówiłam Wam już o moim szefie. Właściwie już eks-szefie, bo dzisiaj się złamałam. Nie wytrzymałam presji kolejnego dnia. Kolejnego dnia jego obrażania, pokazywania mi gdzie moje miejsce.W jego mniemaniu miejsce wszystkich jest znacznie niżej. Tylko on wznosi się na wyżyny zajebistości.
Zbierało się coś we mnie już dłuższy czas, znacznie dłuższy czas. Nie to, że podjęłam tą decyzję z dnia na dzień, bo fiut kazał mi wykonać zadanie, które mi się nie spodobało. Myślę, że dojrzewałam w tej decyzji od pierwszej chwili, kiedy on udowodnił co potrafi. A potrafi wiele. Po godzinie wrzasków, przeplatanych z próbą konstruktywnej rozmowy, ostatecznie zdecydowałam, że odchodzę. Nie, bez żadnego okresu wypowiedzenia. Wzięłam się, spakowałam i tyle mnie widzieli. Jutro ruszam z eskortą żeby załatwić papierkową robotę, bo po raz pierwszy uświadomiłam sobie, że bardziej niż go nienawidzę, to się go boję. Choć jest to strach absurdalny, nie mogę wyzbyć się go na wspomnienie jego osoby. Tak oto zrozumiałam, że padłam ofiarą mobbingu, ale o tym napiszę kiedy indziej.
Zwolniłam się. Zryczana przejechałam pół miasta do mojego faceta, który w jeden wieczór zorganizował mi nową pracę, ugotował obiad i pozwolił przeleżeć cały dzień w łóżku, bo oto mam zły dzień. To się chyba nazywa miłość.
Kurwa, to na pewno jest miłość, skoro ostatnio dał mi swój samochód.

Teraz idę dalej pogrążać się w mojej rozpaczy i karmić nienawiścią do pewnych osób. Wam jednak życzę wieczoru wolnego od wszystkich negatywnych emocji. Dobranoc ;-)

1 komentarz:

  1. I bardzo dobrze zrobiłaś! :) Nie wolno dać sobą pomiatać. Też tak kiedyś miałam. Długo byłam bardzo cierpliwa i wiele wytrzymywałam, ale któregoś dnia padło zdanie, które zagrzało mnie do czerwoności.. stwierdziłam tylko 'no to patrz - odchodzę' i wyszłam. Czułam satysfakcję i wiem, że dziś postąpiłabym tak samo.

    OdpowiedzUsuń