piątek, 22 stycznia 2016

O bezstresowym wychowaniu dziecka i faceta

Photo from weheartit.com
Jestem sobie w pracy. Rzecz jasna nogi wchodzą mi do dupy, klient za klientem, co jeden to bardziej wkurwiający.
-Poproszę EKSpresso, ojeju, ale Pani pożałowała. Chcę czarną kawę, ojeju, a mleko gdzie? Mogą chusteczkę, a serweteczkę, a pocałuj mnie w dupę. Koszmar.
I tak już ledwo dyszę, ale oczywiście muszę się uśmiechać, kiedy przychodzi apogeum mojej wytrzymałości. Stoję sobie spokojnie, odliczam w duchu do dziesięciu, a tu przychodzi matka z bachorem. Nie, nie z dzieckiem. Dzieci według mnie są cywilizowanym stworzeniem, potrafiącym wkurwić, ale jednak w cywilizowany sposób. Idzie sobie damulka, bachorzysko za nią
i przychodzi do płacenia. A ten gówniarz wskoczył mi na lade. Dacie wiare? Gówniarz jak małpa chwycił się kantu i już prawie łeb ma w mojej kasie. A mamusia? Mamusia tylko powtarza spokojnym głosem, żeby zlazł. A ten ma w dupie i jeszcze bardziej się zapuszcza w moją stronę. Mina moja już mówi sama za siebie, oddycham tak głośno, że debil by odgadł moje zirytowanie. W końcu nie wytrzymuję i pach, pytam czy może wziąć owe stworzenie z mojego rejonu, na co ona oburzona, że klient nasz pan. Na co ja, że klient owszem, ale nie mamy regulaminu co do zwierząt hodowlanych. Mi obcięli premię, szefunio dostał takiego ciśnienia, że pewnie obcięło mu kilka lat życia, a mamuśka z bachorzyskiem ulotnili się w sekundę. Przysięgam, jeśli kiedykolwiek stwierdzę, że będę wychowywać swoje dziecko bezstresowo, jebnijcie mnie w łeb. Może mi się odechcę takiego głupot.

Bezstresowo to ja nawet swojego faceta nie umiem wychować. Kiedy przez dziesięć minut ćwierkam słodko i proszę go o coś, równie dobrze mogłabym wyjść do innego pokoju/domu/miasta/kraju. On i tak mnie nie słucha. Jednak jak się wkurwię i ze słodkością nie mam nic wspólnego, skupiam całą jego uwagę w sekundzie. Jak już nastąpi skupienie uwagi samca, przechodzę do komunikatu. Komunikat najczęściej po minucie przestaje być słuchany, więc znowu podnoszę głos. On znowu przez chwilę słucha i tak w kółko. Jestem jednak prawdziwym, okropnym babskiem i oswoiłam tego smoka. Nic nie mówieniem! ;-) Serio kobiety, to działa. Kiedy go o nic nie proszę, on sam się prosi. Wtedy ja łaskawie mu mówię co może zrobić, aby uczynić mnie szczęśliwszą. Wilk syty i owca cała. Ja oszczędzam gardło, a on i tak ma wszystko w dupie.

Miłego wieczoru Wam życzę! ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz